Po świecie
hula zabójczy wirus, który zdestabilizował funkcjonowanie ludzkości. Jednak państwa
europejskie powoli przywracają normalność. Także Polska jest na etapie
odmrażania gospodarki. Polskie sądy wracają do pełnowymiarowej pracy. Nie
będzie to proste przywrócenie stanu sprzed pandemii. Wprowadzono szereg
rozwiązań nadzwyczajnych. Warto przyjrzeć się im z punktu widzenia praw
obywatelskich. Pandemiczny zamęt sprzyja myśleniu, że ograniczenie swobód
obywatelskich jest naturalne. Działa w tym przypadku znany mechanizm – człowiek
przestraszony zwraca uwagę tylko na bezpieczeństwo. Wszystko inne jest mniej
ważne. Opinia publiczna wydaje się pogodzona z brakiem wprowadzenia stanu
nadzwyczajnego. Sytuacja ta jest wprawdzie nie do pogodzenia ze standardem
konstytucyjnym, ale względy epidemiczne usprawiedliwiają wszystko. W ten sposób
obywatelom zabrano już prawo do zgromadzeń. Teraz sądy otacza się murem z
przepisów i zarządzeń organizacyjnych, odcinając ich działania od kontroli
społecznej.
Nie jest
niczym dziwnym, że przywracanie działalności sądów odbywa się z podkreśleniem znaczenia
spełniania standardów sanitarnych. Stąd pomysły zakazu włączania
klimatyzatorów, wprowadzania przegród, przyłbic, maseczek, odkażania oraz pracy
na zmiany czy w soboty. Uwaga opinii publicznej skupiła się na problemach czasu
pracy sądów i respektowania praw pracowniczych. Niewątpliwie oznacza to dezorganizację
życia wielu osób i rozchwianie systemu sprawiedliwości. Sądy nie funkcjonują w
próżni. Zmiana organizacji pracy wpływa na pełnomocników, prokuraturę, policję,
służbę więzienną i inne podmioty. Kwestie te na pewno są bardzo istotne.
Słusznie wywołują żywe reakcje pracowników sądów i osób współpracujących z
sądami. Interesy są tu oczywiste. Natomiast towarzysząca temu próba usunięcia
obywatela z sądu umyka uwadze.
Do wolności
i praw obywatelskich zalicza między innymi prawo do jawnego rozpatrzenia sprawy
sądowej. Precyzyjnie wskazuje się przypadki pozwalające na wyłączenie jawności
rozprawy, ale z zastrzeżeniem, że wyrok ogłaszany jest publicznie (art. 45
Konstytucji RP). Jawność rozpatrzenia sprawy jest jednym z wymagań konstytucyjnego
standardu odpowiedniego ukształtowania postępowania sądowego. Sposób realizacji
tej sfery uprawnień obywatelskich w aspekcie ustroju i właściwości sądów oraz uregulowania
postępowań sądowych, stosownie do treści art. 176 ust. 2 Konstytucji RP,
określają ustawy. Tymczasem na tę chwilę stan spraw jest taki, że najdalej
idące ograniczenia jawności postępowań sądowych wynikać będą z zarządzeń
prezesa lub dyrektora sądu. Po prostu nikt „obcy”, poza stronami i ich
pełnomocnikami, nie będzie do sądu wpuszczany.
Również na
gruncie procedur sądowych wprowadzono szereg rozwiązań, które skutkować będą
ograniczeniem kontaktów obywateli z sądami. W procedurze cywilnej, bliskiej mi
z uwagi na specjalizację zawodową, od pewnego czasu dostrzegalna jest tendencja
do eliminowania rozpraw. Poszerza się możliwości procedowania na posiedzeniach
niejawnym. W pakiecie rozwiązań określanych mianem tarczy 3.0 wprowadzono zmiany
w ustawie z dnia 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z
zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób
zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych (Dz.U. poz.
374, 567,
568
i 695).
Nowe rozwiązania rozszerzają katalog sytuacji uzasadniających załatwienie
sprawy na posiedzeniu niejawnym. Rozprawy, jeśli będą przeprowadzane, odbywać się
mają przy użyciu urządzeń technicznych umożliwiających przeprowadzenie ich na
odległość. Nie jestem wrogiem zdalnego przeprowadzania rozpraw, ale nie można
wprowadzać ich bez głębszej refleksji, w chaosie i w pośpiechu. Niejawność
posiedzeń a także rozprawy w trybie zdalnym ograniczą konstytucyjnie
gwarantowaną jawność postępowań sądowych. Nawet wtedy, gdy prezesi zdecydują
się wpuścić obywateli do sądu. Ktoś powie, że to wszystko na chwilę. Czy na
pewno? W ustawie czytamy, że szczególne zasady obowiązywać mają… w okresie
obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii ogłoszonego z
powodu COVID-19 oraz w ciągu roku od odwołania ostatniego z nich (art. 15zzs1
ustawy z 2 marca 2020 roku). Może to zatem potrwać nawet kilka lat. Nie funkcjonuje
żaden tryb pozwalający ustalić, kiedy ustanie stan zagrożenia epidemicznego.
W ostatnich
latach dużo mówiono o oderwaniu się sądów od obywateli i traktowano to jako
zarzut. Teraz to już rzeczywiście będzie fakt. Ironią losu jest to, że
obywatele odkryli znaczenie jawności posiedzeń sądowych, jako sposobu kontroli
w czasach, gdy zaufanie do niezależności sądów i niezawisłości sędziów zostało
nadwątlone. Każdej władzy, także tej sądowej, trzeba patrzeć na ręce, sprawdzać
przestrzeganie procedur. W ramach walki z pandemią konstytucyjne prawo
obywateli do jawności postępowań sądowych zostało znacząco ograniczone. Sądy
działające niejawnie czy niepublicznie to może być zwrot w stronę
skompromitowanej przeszłości. Przyglądajmy się tej sytuacji. Okazja będzie już 1
czerwca 2020 roku, kiedy odbędzie się rozprawa dyscyplinarna sędziego Żurka. To
pierwszy poważny test pandemicznych ograniczeń jawności procedur sądowych w kontrowersyjnej
sprawie.
sędzia SO w Łodzi
Krzysztof Kacprzak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz